Spotkałem radosnych chrześcijan


Kilka dni temu spotkała mnie miła niespodzianka. Wziąłem udział w spotkaniu  zorganizowanym w Olsztynie przez młodych ludzi  z katolickiego środowiska „Wiara i Tęcza”. Od kilku lat nie jestem osoba praktykującą, więc z pewną rezerwą przekroczyłem próg klimatycznego klubu nieopodal 600-letniej katedry. Słyszałem wiele dobrego o środowisku „Wiary i tęczy”, poznałem kilku jej reprezentantów, ale ciekawy byłem co słychać wśród jej sympatyków na Warmii i Mazurach.

Spotkanie zorganizował Marek, który stara się aktywnie włączyć w działania WiT-u i pobudzić do pewnej aktywności „mniejszość w mniejszości” , bo tak sami siebie określają członkowie i sympatycy „Wiary i Tęczy”. Czemu tak? Wiele osób homoseksualnych z ogromną rezerwą podchodzi do instytucji polskiego Kościoła. Trudno  u nas spotkać osoby LGBT, które spodziewają się pomocy, wsparcia czy chociażby zrozumienia wśród najstarszej organizacji świata, która na sztandarach wypisane ma miłosierdzie i miłość bliźniego.  Zamiast miłosierdzia spotyka ich pogarda, zamiast miłości – odrzucenie, zamiast wsparcia – społeczny ostracyzm. W najlepszym przypadku od duchownych otrzymują propozycję ukrywania się lub tzw. ”leczenia”. Nie dziwi więc fakt, że trudno w Polsce spotkać geja lub lesbijkę, akceptujących swoją homoseksualność  i pozostających w katolickiej wspólnocie. Jeśli już tacy się spotkają , to w środowiskach LGBT stanowią mniejszość i  liczebny margines. Dlatego też niezmiernie ciekawy byłem kto przyjdzie na spotkanie.

Tłumów na pierwszym spotkaniu nie było, ale było ciepło, przyjaźnie i miło. Spotkali  się  otwarci ludzie, znajdujący radość w wierze i we wspólnocie, osoby homo- i heteroseksualne, rodziny i przyjaciele. Moje postrzeganie polskich katolików, z pewnością spaczone przez obraz radiomaryjnych szwadronów, panów Oko i Terlikowskiego i temu podobne klimaty, dalekie jest od radości, afirmacji i miłości bliźniego. Tymczasem widziałem w Olsztynie radosnych chrześcijan, którzy żyją w zgodzie z duchem ewangelii. Stanął mi przed oczami obraz spotkania pierwszych chrześcijan w katakumbach naszkicowany przez mistrza Sienkiewicza w „Quo Vadis”, gdzie ludzie, którzy na co dzień nie mogli otwarcie być sobą, dopiero w tajemnej wspólnocie cieszą się z tego w co wierzą i z przejęciem dyskutują o naukach Najwyższego.

Trzymam kciuki za braci i siostry z „Wiary i Tęczy”. Jeśli jeszcze kiedyś szczerze pomodlę się, to jedna z pierwszych moich modlitw będzie za to, aby geje i lesbijki byli otwarcie przyjmowani w największej europejskiej wspólnocie katolickiej. By nie musieli zasilać angielskich, kanadyjskich czy hiszpańskich wspólnot. By tu w Polsce mogli przyjmować sakramenty, by nie musieli ukrywać się pomiędzy swoimi hetero-braćmi w wierze i wstydzić się za homofobicznych „pasterzy”. Trzymam też kciuki za to, że katolicy z „Wiary i Tęczy” zmienią polski kościół. Nie stanie się to ani za tydzień, ani za rok, ale kiedyś na pewno się stanie…

Dodaj komentarz